Powkurzam trochę chłopa i wiem że taki nastrój ma przeze mnie więc mówię że może się na mnie powyżywać a on że nigdy nie zamierza się na mnie wyżywać ani przychicznie ani fizycznie 🥺 nie płacze. 14 Jun 2022 Zaprosi mnie na czwartego, wida dla dyskursu z mam. Obiad naznaczony by na drug i obaj pojechalimy po panie. Tego dnia rano w Kurierze Warszawskim ukazao si podane przeze mnie ogoszenie: Wyjedajc na kilka miesicy za granic, poszukuj sekretarki o miej prezencji. Ani znajomo jzykw, ani stenografia, ani rachunkowo nie s wymagalne. Zgoszenia Tadeusz Różewicz i krytyka o "Kartotece". Rozmowy o dramacie. Wokół dramaturgii otwartej. (Stenogram rozmowy odbytej w. redakcji "Dialogu" w dniu 23 IV 1969 z udziałem Tadeusza Różewicza i Konstantego. Puzyny). PUZYNA: Porozmawiajmy trochę o teatrze, dawno już tego nie robiliśmy. O teatrze. Mimozami jesień się zaczyna, złotawa, krucha i miła, To ty, to ty jesteś ta dziewczyna, która do mnie na ulicę wychodziła. Od twoich listów pachniało w sieni, gdym wracał zdyszany ze szkoły, a po ulicach w lekkiej jesieni. fruwały za mną jasne anioły. Mimozami zwiędłość przypomina. „Flowers” Krystyna Mirek wydawnictwo Luna Piękna niebieska okładka z różowym kwiatkiem opatrzona nazwiskiem cenionej przeze mnie autorki, skusiła mnie od pierwszego spojrzenia. Jestem zaznajomiona z twórczością autorki, ale przyznam że w przeważającej części znam jej wcześniejsze książki, a ostatnia, którą czytałam była Co ciekawe, sen, w którym to osoba śniąca płacze jest dla niej dobrym znakiem. Sennik interpretuje go pozytywnie. Płacz we śnie to zwiastun pięknych, radosnych chwil i szczęścia w życiu osobistym lub zawodowym. Będziesz cieszył się udanym życiem rodzinnym, jak również licznymi sukcesami w pracy. Tłumaczenia w kontekście hasła "cały czas płacze przeze" z polskiego na angielski od Reverso Context: Moja mama cały czas płacze przeze mnie. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Jeden użycza młodej parze. Beata dojeżdża do Bydgoszczy, gdzie pracuje w hotelu. Piotr często zostaje w domu sam. Nudzi się, więc kiedy babcię odwiedza druga z wnuczek, stara się Katarzynie zaimponować, zagadać, zabawić. "Zabawiał" ją już wcześniej, gdy razem z nim i Beatą wyjechała do rodziny na wakacje w góry. David popłakał się i z histerią przybiegł do mnie do kuchni. Wyjaśniłam synowi, że nie ma powodu, by tak się zachowywać. Ale na domiar złego usłyszałam, że oprócz niego płacze również teściowa. - Nikt mnie nie potrzebuje! Czym sobie na to zasłużyłam? Nawet mój wnuk się mnie boi… Takich sytuacji było wiele. Chyba najszybciej wybrana przeze mnie książka i okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie myślałam, że tak szybko i bardzo mnie wciągnie. Czytałam prawie z otwartą buzią ;)) Tak ciekawa, że zapomniałam o swoich problemach. Szybko się czyta-pochłonęłam w długi sierpniowy weekend. Piękna historia miłosna. TX5ULI. Tekst piosenki: Trudno żebym miał same wyłącznie zalety Czyżby dobry chłopak ze mnie ? Stety, lub niestety To nie żadne bzdety, które biorą sentymenty Też popełniam błędy, ja nie jestem świety Pretensje nie do mnie , kazdy ma te wady Lepiej nie naśladuj mnie Ty, ja zadaje rany róża też ma kolce , ja nie jestem żadnym wzorcem Kupie Tobie kwiaty , musisz mi wybaczyć Taki właśnie jestem, też mam jakieś serce innym ja być nie potrafię Nie znajdę się w niebie sam już tego nie wiem Raczej kara spotkać musi mnie Wiem ja dobrze w sumie za co ja tu pokutuję Dzisiaj jakoś znów próbuję i przeproszę Ciebie Przyrzekam jeszcze - zmienię się na lepsze Nie płacz przeze mnie , jutro się zmienię, Coś siedzi we mnie , taki już jestem Więcej mam wad, aniżeli zalet Wciąż przeze mnie płacze, taki jestem facet. x2 W Twoich oczach jestem zły, ukamieniuj mnie za grzechy Bolesne te rant, niech popłyną gorzkie łzy. Znowu płaczesz Ty, czasem płaczę również ja Spójrz, przez to jestem smutny , też popełniam błedy Ja dla Ciebie zrobię wszystko, lecz ja jechać nie potrafię Jedno to jest zdanie , znowu mocno tylko ranię Ja to wszystko psuję a Ty nie płacz znów przeze mnie dłużej ze mną nie wytrzymasz , dłużej nie rozkminiaj I na wstępie może lepiej się ze mną pożegnaj Nie pokochasz moich wad, to nigdy nei pokochasz mnie Nie polecam, byś mnie poznał - byś mnie naśladował Wybierz inną opcję , wciąż przeze mnie znowu płacze Jutro będzie dobrze, oto jeszcze się zatroszczę Może mi nie wierzysz , jutro będę lepszy Może mi nie wierzysz , jutro będę lepszy Może mi nie wierzysz , jutro będę lepszy Nie płacz przeze mnie , jutro się zmienię, Coś siedzi we mnie , taki już jestem Więcej mam wad, aniżeli zalet Wciąż przeze mnie płacze, taki jestem facet. x2 Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 13:49: Moje odczucia są zależne od sytuacji w której płacz został spowodowany. Mogę być faktycznie temu winien albo kobieta po prostu znalazła kolejny powód, by wzbudzić we mnie litość. Zdarzyło się tak, że przeze mnie płakała. Nie był to przyjemny widok, aczkolwiek jeśli uraziły ją moje słowa bądź zachowanie, to miałem ku temu powód. Wolę gdy przy mnie się śmieją, a nie płaczą. Jak reaguję? Jeśli wiem, że kobieta płaczę z mojej winy, przepraszam ją i staram się wynagrodzić jej cierpienie. ;) Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 10:32 Chyba bede 1 facetem ktory tutaj napisalNo wiec... ogolnie rzecz biorac nie lubie tego... nie musi to byc kobieta ktora znam bo generalnie nie lubie gdy one placza A gdy jest to kobieta ktora znam tzn jest moja kolezanka/przyjaciolka/dziewczyna to wtedy czuje sie nawet winny (choc nic nie zrobilem) Wtedy tez probuje ja rozsmieszyc badz wysluchac ewentualnie posiedziec w ciszy... blocked odpowiedział(a) o 13:10 Nie jest obojetne. Mam nadzieje że nigdy tak nie bd :( Przepraszam, jestem dziewczyną, jednak biseksualną więc... Odpowiem... Zależy jaka dziewczyna. Jeśli mi na niej zależy to wnerwiam się na mnie, zaczynam ją przepraszać i przytulam. Jak jest mi obojętna, lub nie zależy mi na niej w ogóle, odchodzę po prostu. Nawet się nie żegnam. Jeśli jej nie lubię, na prawdę, te łzy mnie cieszą. Cholerna satysfakcja Gumiś;) odpowiedział(a) o 14:11 Nie jest, a u ciebie jest? Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Udostępnij na Pinterest yakobchuk 13k zasobów Tagi pokrewne: Kobieta Do domu Wnętrze Rano Opieki zdrowotnej Ból Emocje 22+ Zły Depresja Sam Smutek Nastrój Negatywny Uczucie Wzajemne oddziaływanie Myśli Nieszczęśliwy Strych Wewnątrz Brunetka Cierpienie Kobiecość Kunktatorstwo Kryty Negatywne Pełna długość Choroby kobiece Zespół napięcia przedmiesiączkowego W artykule: Denerwuje Cię płacz Twojego dziecka? Ja też kiedyś to przeżywałam. Aż do chwili, kiedy odkryłam, o co w tym tak naprawdę chodzi i co z tym zrobić. Chcę się podzielić z Tobą czymś, co odkryłam u siebie jakiś czas temu — a co mnie zdziwiło: dlaczego czasem reaguję złością na płacz któregoś z naszych dzieci. To przez nich się złoszczę! Kiedyś sądziłam, że to jest naturalne i nic nie da się z tym zrobić. Skoro dziecko krzyczy i płacze, a ja chcę w danej chwili spokoju, to mam prawo do złości i to oczywiste, że ją przeżywam. W moich myślach nacisk położony był na to, że złość płynie z zewnętrznych okoliczności życia, w jakich się znajduję. Przykładowo: chciałam poczytać książkę, a nagle ktoś zaczyna krzyczeć i płakać, dlatego czuję złość, nie mogąc zrobić tego, co chciałam. Albo denerwuję się, bo kolejny raz synowie się pokłócili i któryś z nich płacze, a ja przecież tyle razy już im mówiłam, że tak się zwykle kończą ich zaczepki. Myślałam: Gdyby oni zachowywali się inaczej, ja mogłabym pozostać spokojna! Przyczyn mojej złości upatrywałam w zewnętrznym świecie. W tym wypadku było to konkretne zachowanie dziecka i to, jakie okoliczności życia mi „zgotowało” swoim działaniem. Oczywiście – ja “mam prawo” do swojej złości! Każda emocja jest ok i nie ma sensu jej wartościować, bo w ten sposób robimy krzywdę sami sobie. To nie sama złość stanowi jakikolwiek problem – ona jest naturalnym, ważnym i potrzebnym elementem naszego życia! Warto tylko pamiętać, że moje emocje tworzą się we mnie (a Twoje tworzą się w Tobie). Obwinianie świata i ludzi wokół nas za ich pojawienie się, nie jest prawdą o tym, co się dzieje. Ponadto – upatrywanie ich przyczyn wyłącznie w świecie zewnętrznym sprawia, że nic nie mogę z tym zrobić. Skoro denerwuje mnie płacz dziecka to tak po prostu jest i dopóki ono nie przestanie płakać, ja nic nie jestem w stanie z tym zrobić. W pewnym momencie jednak doznałam olśnienia, o co tak naprawdę mi samej chodzi. Co chcę dać moim dzieciom? Zaczęłam się zastanawiać – skoro dziecko płacze, ponieważ się przewróciło i coś je boli, dlaczego ja czuję irytację? Dlaczego nie mam wtedy ochoty go przytulać i pocieszać? Wprost przeciwnie – zaczynają pojawiać się u mnie myśli: Myślałam: Nie będę ich teraz pocieszać, nie będę za nimi chodzić, nie będę ich przytulać. Sami wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Tego typu myśli chodziły mi po głowie i towarzyszył im żal, niechęć, irytacja i złość. Sama byłam zdziwiona tym, jak się czuję i co się we mnie dzieje! Nie za bardzo mi się to wszystko podobało i długo zastanawiałam się, co z tym zrobić. W pewnym momencie pojawiło się w mojej głowie pytanie: Kiedy jedno z naszych dzieci płacze, jaka jest moja pierwsza rola jako rodzica? Czy to jest moment na wychowywanie? Czy to jest moment na pokazanie, że to ja mam rację? Czy chcę wtedy im udowadniać, że warto było mnie słuchać? Czy chcę chodzić naburmuszona, kiedy jego coś boli? Czy to jest rzeczywiście rola, którą chcę przyjąć w chwili, kiedy ono cierpi? Nie. Kiedy któreś z naszych dzieci płacze, chcę być towarzyszem, dać mu wsparcie, bezpieczne środowisko do tego, żeby się wypłakało, odzyskało siły, spokój i zasoby do poradzenia sobie z daną sytuacją. Dopiero później jest czas na szukanie rozwiązań i wyciąganie wniosków z tego, co się stało. Tego tak naprawdę pragnę. To był pierwszy krok: uświadomienie sobie, czego chcę w takich sytuacjach i jasne nazwanie tego. Później poszłam o krok dalej. Denerwuje mnie płacz dziecka – dlaczego? Skoro tego chcę, to dlaczego robię inaczej? Dlaczego towarzyszą mi zupełnie inne myśli, kiedy ma miejsce taka sytuacja? Dlaczego wtedy pojawia się niechęć do towarzyszenia, dawania wsparcia, a nie to, czego pragnę, kiedy jestem spokojna? Dlaczego wtedy nie ma we mnie gotowości do tego, aby być przy nim? Skąd to się bierze? Wtedy doznałam olśnienia. Zaczęłam mówić sama do siebie: Wiesz, o co w tym chodzi, Agnieszko? O to, że ty tę całą sytuację rozpatrujesz jako atak na ciebie. Widzisz to przez pryzmat samej siebie, a nie tego, co w tym momencie dzieje się z twoim dzieckiem! Moment, w którym dziecko się przewróciło i płacze lub kiedy jeden z naszych synów popchnął drugiego, lub kiedy zabawa skończyła się w nieprzyjemny sposób, postrzegałam przez pryzmat samej siebie i tego, co ta sytuacja znaczy dla mnie, a nie dla nich. Myślałam: Przecież ich ostrzegałam, że tak to się skończy. Trzeba było mnie posłuchać. Tłumaczyłam im to już tyle razy. Wkurza mnie to, że ciągle ktoś płacze. Przeszkadza mi to. Zabiera mi to czas, który miałam przeznaczyć na coś innego. Mnie, mi, ja: wszystko, co myślałam, dotyczyło mojej osoby. Wszystkie interpretacje, które wtedy pojawiały się w mojej głowie dotyczyły mnie. Nie tego, że dziecko w tym momencie cierpi, że je boli i że mnie potrzebuje. Kiedy patrzymy na jakieś wydarzenie, w naszym umyśle natychmiast następuje interpretacja tego, co się dzieje. Nasz mózg musi nadać znaczenie danej sytuacji, odpowiadając na pytanie: co tutaj się aktualnie dzieje? O co tutaj chodzi? Ponieważ mózg jest egocentryczny, w naturalny sposób nadaje interpretacje przez pryzmat nas samych. Stąd zwykle pierwsze pytanie, na które odpowiada brzmi: Co to wydarzenie znaczy dla mnie i co mam z tym zrobić? Co to znaczy dla mnie, a co dla dziecka? Moje interpretacje płaczu dziecka nie dotyczyły tego, co dzieje się z nim, ale tego, jak mnie to dotyka, jak mi przeszkadza, wkurza i zabiera czas. Czasem dochodziła jeszcze do tego myśl, że miałam rację i że “dobrze mu tak” – niech się przekona, że tego typu zabawy kończą się tak, jak mówiłam. Oczywiście nieco wyolbrzymiam to, co się we mnie działo, aby pokazać Ci, jak absurdalne jest to, żeby rozpatrywać cierpienie i ból dziecka przez swój pryzmat. Jest to z jednej strony naturalny dla człowieka sposób funkcjonowania, ale z drugiej – nie służy on naszym relacjom. Nie służy też wychowywaniu dzieci tak, jak byśmy tego chcieli. Dlatego to ważne, aby ćwiczyć u siebie umiejętność wychodzenia z pierwszej narzucającej się nam interpretacji. Taki sposób interpretowania ma rację bytu wtedy, kiedy zagrożone jest nasze bezpieczeństwo. Wtedy musimy ocenić, jaka jest skala zagrożenia i jak powinniśmy na nie zareagować. Jednak większość sytuacji z naszego rodzicielskiego życia to nie są sytuacje alarmowe. Dopóki żyję w świecie wyłącznie takich interpretacji, nigdy nie będę w stanie dać wsparcia drugiej osobie. To dotyczy zarówno dzieci, jak i wszystkich pozostałych ludzi wokół mnie. Jeśli zachowaniu drugiej osoby nadaję znaczenie przez pryzmat tego, co mi to robi i jak mnie dotyka, nie będę w stanie jej towarzyszyć. Nie będę mogła jej pomóc ani ją wesprzeć. Bo to tego konieczna jest ciekawość drugiego człowieka i tego, co się dzieje u niego. A nie ma na nią miejsca, kiedy kręcimy się wokół siebie. Chcę, aby w moich działaniach wobec dzieci chodziło o nie, a nie o mnie. Chcę je wspierać, towarzyszyć im, uczyć tego, co mogę je nauczyć i tego, co jest im potrzebne. One nie są odpowiedzialne za moje potrzeby czy moje samopoczucie. Jeśli będę od nich oczekiwać, by sprawiały, że czuję się dobrze, nigdy nie będę gotowa, by im naprawdę służyć. A to jest mój cel na bycie rodzicem, bycie mamą. Co więc warto z tym zrobić? Ucz się dbać o swoje potrzeby. Dlatego tak ważne jest uczenie się dbania o moje potrzeby w inny sposób niż “wykorzystując” do tego moje dzieci. Służenie i pomaganie im opiera się na tym, jak się czuję i na ile “pełna” ja sama jestem. Nie jest to więc “nalewanie z pustego dzbana”, ale dbanie o to, by on był pełny, aby następnie przekazać to, co w nim jest, moim dzieciom. 2. Ćwicz tworzenie nowych interpretacji. Zacznij zadawać sobie pytanie: Co takiego to wydarzenie znaczy dla niego, dla mojego dziecka, a nie dla mnie? Co się wydarzyło w jego świecie? Jak on rozumie i przeżywa to, co się stało? Dzięki temu coraz częściej będziesz postrzegać jego płacz przez pryzmat tego, co się dzieje w życiu malucha, a nie co ten płacz znaczy dla Ciebie. Te dwa kroki zmieniły zupełnie moje funkcjonowanie w tym temacie. Dziś w większości sytuacji, kiedy stykam się z płaczem moich dzieci, jestem w stanie zachować spokój i naprawdę je wspierać. Powyższe wyjaśnienie jest tylko jedną z możliwych odpowiedzi na pytanie: Dlaczego denerwuje mnie płacz dziecka? Jeśli często doświadczasz obniżonego nastroju, smutku, przygnębienia, irytacji na to, co i jak robi dziecko – warto skorzystać z pomocy specjalistów (terapeuty lub psychologa), aby dać samemu sobie wsparcie, którego potrzebujesz.